28 sierpnia 2016

Od Leny CD Gabriela

     Musi tam być, musi. Przecież tak napisał. Czy to jakieś ćwiczenia, czy co? Ludzie, żartujecie ze mnie? Sprawdziłam telefon jeszcze raz i kopnęłam w kamień leżący dokładnie na środku stacji, oświetlony lampą zawieszoną na dachu z blachy. Przedtem przyjaźnie wyglądająca stacja BP z miłą obsługą zamieniła się w opustoszały punkt przy drodze, z jeszcze działającymi banerami reklamowymi. Zauważyłam, że ceny paliw poszły w górę.
     Kamień potoczył się po asfalcie i uderzył w dystrybutor. Paliwo, no tak. Jak mogłam o tym wcześniej nie pomyśleć? Klepnęłam się w czoło i odtworzyłam klapkę od baku. Najwyżej mnie za to zamkną. Cierpliwie czekałam i słuchałam, jak benzyna wypełnia zbiornik i roztacza wokół charakterystyczną woń. Po namyśle, zabrałam też kanistry z wystawy i również napełniłam.
Rozsuwane drzwi frontowe z uśmiechniętą rodzinką obok swojego samochodu na szybie nawet nie chciały drgnąć.
- I co, pewnie dobrze wam tak? - zapytałam, uderzając w drzwi całym bokiem. Nic nie zdziałałam.
Szybko obeszłam szary budynek, szukając tylnego wejścia ewakuacyjnego. Musiało takie być.
     I było, nawet otwarte. Super. Jedyne, co mnie zaniepokoiło, to ślady krwi na progu, prowadzące w chaszcze z tyłu. Nie przejęłam się tym i powoli weszłam do środka, szukając w ciemnościach włącznika. Przejechałam opuszkami po szorstkiej ścianie, aż natrafiłam na coś delikatne… Włosy!
Krzyknęłam, odskakując do tyłu. Przede mną pojawił się jakiś gość z rozdziawioną szczęką i krwią na zielonym polarze.
     Nie oglądałam się za siebie, tylko biegiem doskoczyłam do auta, zapalając silnik i wykręcając na drogę. Nie patrz w lusterko, nie patrz. Dobrze, jedź dalej - podpowiadał mi do niedawna uśpiony instynkt przetrwania. Kto to był? Co robił na stacji? Dlaczego był zakrwawiony? Pytania kłębiły się w mojej głowie, która nie przestawała gwałtownie pulsować. Przyspieszyłam i zacisnęłam ręce na kierownicy, przygotowując się do ostrego zakrętu.
Jakaś sylwetka zamajaczyła mi przed maską, szybko odskakując na bok.
- Co? O czym ty pieprzysz?! - zapytałam, lustrując pośpiesznie chłopaka trzymającego ręce w kieszeniach bluzy. Patrzył na mnie śmiało, a jego krwiste tęczówki wżerały się w moją słabą psychikę. Przypominał mi postać ze starego horroru z lat 30. - te ciemne, długie włosy i czarne ubranie pasowały idealnie, jakby przed chwilą wyszedł ze studia filmowego. Może był cosplayerem…
     Odgłos wystrzałów przybierał na sile, a smużki dymu znad przedmieść nie zwiastowały niczego dobrego. Jeszcze raz spojrzałam na chłopaka i wskazałam na mojego Land Rovera stojącego nieopodal. Co się stało z całym światem?
- Słuchaj, cokolwiek się dzieje w mieście, nie chcę tam być. Chcę oddalić się jak najdalej i gówno mnie obchodzi cała reszta. Mam broń, zapas paliwa… Dzisiejsze zakupy z Walmartu. Możesz się zabrać, jak nie będziesz robił problemów. Co ty na to, młody?

Gabriel?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz